Ruszając w stronę Rumunii mieliśmy nakreśloną trasę jedynie drogami publicznymi. Naszym głównym celem był okręg Maramuresz – ten najbardziej górzysty. Po wrzuceniu posta na fejsbukową grupę „Rodzinna Turystyka OFFroad” doszło do wspólnego wyjazdu z ekipą z dyskoteki, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. Nasz wjazd w okolice Faracul nie byłby tak oczywisty, gdyby nie ścieżka, która została udostępniona przez kolegę z Land Rover’a. Niestety już sam pierwszy podjazd z trasy, którą dostaliśmy, trochę nas przerósł.
(Ścieżka zaznaczona na czerwono)
Nie poddając się, postanowiliśmy poszukać innego wjazdu. Trafiliśmy w ten sposób nad potok w sąsiedztwie domu pewnego Ukraińca. Bardzo miły człowiek. Jego córka rozmawiała po angielsku co ułatwiło konwersację.
Po przekroczeniu kołami potoku zaczął się stromy podjazd kamienistą drogą. Przed podejściem sprawdziłem piechotą 200 metrów, w celu usunięcia wystających kamieni. W niektórych miejscach były znaczne uskoki, przed którymi trzeba zwolnić, dlatego sam podjazd wymagał załączenia reduktora. Po wdrapaniu się pod stromą górkę już nic nie powinno nas zaskoczyć.
(Ścieżka zaznaczona na niebiesko)
Trasa także wymagająca. Do momentu, w którym zobaczyliśmy opuszczone chatki pasterzy, trzeba było zmagać się z głębokimi koleinami i wystającymi kamieniami. W kilku miejscach gałęzie wychodzą na drogę, jednak gdy już wyjechaliśmy na otwartą połoninę, widok jaki się ukazał zrekompensował kilka nowych rysek na lakierze. Po minięciu zagrody pasterzy do dyspozycji mieliśmy już tylko bezgraniczną przestrzeń na widok gór w Maramuresz.
Do niebieskiej ścieżki prowadzi także droga zaznaczona na zielono. Jest bardzo łatwa, użyliśmy jej do zjazdu. Nie powinna stanowić problemu dla każdego wyżej zawieszonego samochodu. Jeżeli jednak szukasz wrażeń z jazdy – polecam nasz podjazd 🙂
Samego szczytu autami niestety nie udało nam się zdobyć. Zatrzymał nas stromy podjazd rozjeżdżony przez crossy i quady (widać go pod koniec filmiku).
Gdybym miał się na niego wdrapać z perspektywy czasu, na pewno cały ekwipunek zostawiłbym w jakimś pensjonacie na dole i próbował autem na pusto. Z tak obciążonym samochodem na A/T’kach było by to zbyt ryzykowane, a planowaliśmy cali wrócić do domu 🙂
Poniżej link do trasy w mapach google. Można bez problemu eksportować do formatu KML i używać naniesionego na GPS.
https://drive.google.com/open?id=1hM7T0iEgIeG76AhMeatBcrKDd1o&usp=sharing
Super – fajna relacja i konkretna. Oby więcej takich.