Sam wyjazd na wakacje nigdy nie zaczyna się od trzaśnięcia drzwiami, wciśnięcia gazu i odjechania ku zachodowi słońca.
Może nawet mogłoby to tak wyglądać pod warunkiem, że miejscem docelowym nie są górskie połoniny zielonej Rumunii.
Pomysł, aby wybrać się w tak malowniczą podróż zrodził się podczas zeszłorocznego wyjazdu do Albanii i Czarnogóry. Te dwa tygodnie urlopu chcieliśmy spędzić gdzieś bliżej, nie rezygnując z możliwości wjechania na jakąś górkę polnymi drogami.
Start zaplanowaliśmy na początek sierpnia. Same przygotowania rozpoczęły się już w maju. Ponieważ po górach zamierzaliśmy jeździć ponad 20-letnimi autami, w pierwszej kolejności został wykupiony assistance. Następnie dołożenie wszelkich starań, aby nie było konieczne jego użycie.
W samochodzie spędziliśmy 2 tygodnie. Finalnie przejechaliśmy 3 tysiące kilometrów. Dla lepszej organizacji postanowiłem zbudować niedużą zabudowę z szufladami.
W skrzyni 110x95x32 realnie zmieści się prawie połowę kobiecej szafy (bez butów) – jak dla mnie miejsca w opór. Na wierzchu sklejkowej konstrukcji znajdowały się krzesła, śpiwory, namiot i inne rzeczy, które bez obawy, że się zakurzą, można spiąć ekspandorami. Na kole zapasowym zamontowaliśmy 20L baniak z wodą do mycia – podczas całego dnia potrafiła nagrzać się do przyzwoitej temperatury. Litr wody zagrzany na kuchence turystycznej i z prysznica lała się gorąca ciecz. Wewnątrz auta mieliśmy dodatkowe 5L.
Kabina i namiot jaki mieliśmy na wyposażeniu to widoczna wszędzie „quechua” – w wydaniu 2 sekundowym. Idealny aby szybko rozbić/zwinąć obóz.
Kolejnym istotnym artefaktem był GPS i nawigacja. Obie te funkcje spełnił telefon z wgranymi mapami google offline do nawigacji oraz satelitarnymi do poruszania się po nieoznakowanych ścieżkach.
Cdn.
Polecam Mapsme do nawigacji na prawdę super sie spisuje i jest możliwość wgrania ścieżek z KLM.
Do naniesionych tras GPX viever, a do nawigacji po drogach map Google. Mapsme w takim razie wypróbuję 😉